Rok 2020 miał się na rynkach finansowych rozpocząć spokojnie, ale tego co działo się w styczniu absolutnie nie można określić mianem spokojnego miesiąca. Dobre nastroje z końca 2019 roku pękły w styczniu niczym mydlana bańka. Pierwszym powodem była eskalacja napięć wokół Iranu związana z eliminacją przez siły specjalne USA najważniejszego z irańskich generałów. Drugim był wybuch epidemii koronawirusa w Chinach i obawa przed jego rozprzestrzenieniem się skutkującym pandemią. Mało przełomowe dane makro płynące z głównych gospodarek świata oraz deeskalacja w relacjach amerykańsko-chińskich zeszły wobec wskazanych wydarzeń na dalszy plan.
Staniały akcje, głównie na rynkach wschodzących, spadły rentowności, mocno staniały surowce przemysłowe, w tym po wzrostach wywołanych sytuacją w Iranie silnym spadkiem zaskoczyła ropa. Spadek rentowności pozwolił zarabiać większości obligacji, za wyjątkiem najbardziej ryzykownych, w tym śmieciowych obligacji przedsiębiorstw, których nie dotknęła jednak poważna przecena. Miesiąc kończymy blisko minimów rentowności na amerykańskich 10-latkach, wtedy kiedy prezydent Trump zapowiadał nałożenie ceł na 300 mld dolarów importu z Chin.
Koronawirus ma cechy perfekcyjnej przyczyny globalnego kryzysu. Pojawia się niespodziewanie w momencie, kiedy nastroje rynkowe są silnie optymistyczne. Wykładniczy przyrost osób zarażonych i zmarłych rzędu 20% dziennie budzi wyobraźnię i lęki: w tym tempie z 300 osób zmarłych po 45 dniach byłoby ich ponad milion. Reakcja społeczna w razie rozwoju pandemii sprowadzałaby się prawdopodobnie do ograniczenia konsumpcji, produkcji, o turystyce nie wspominając. Rynek finansowy w takim scenariuszu mógłby spanikować. Szczepionka może pojawić się w ciągu roku, a polityka gospodarcza, zarówno monetarna jak i fiskalna, nie mogłyby w tym czasie skutecznie przeciwdziałać recesji. Ewentualny kryzys mógłby wywołać nieprzewidziane konsekwencje tworzące samonapędzający się mechanizm kontrakcyjny. Lęk sięga zenitu.
W styczniu doszło do zapowiadanego szumnie podpisania pierwszej fazy umowy handlowej między USA, a Chinami. Nie zrobiło to na rynku żadnego wrażenia, wszystko było w cenach i sentyment od samego podpisu nie poprawił się. Najważniejszy aspekt porozumienia to zwiększenie importu towarów z USA przez Chiny o kwotę 200 mld USD w porównaniu do poziomu z 2017r. Uwagę przyciągają także takie aspekty jak to, że Chiny zobowiązują się lepiej chronić wartość intelektualną, zniosą wymóg transferu technologii za dostęp do rynku dla firm amerykańskich, czy otworzą dla nich rynek finansowy. Umowa tak naprawdę nie wnosi wiele nowego. Cła nałożone w 2019 roku pozostały w mocy, a wykonanie zobowiązań będzie dla Chin raczej wymagające co nie napawa optymizmem jeśli chodzi o rozluźnienie relacji handlowych i po prostu zażegnuje dalszą eskalację konfliktu.
W styczniu swoje posiedzenia odbyły zarówno EBC, jak i FED. Oba bez niespodziewanych informacji. W Frankfurcie na zwrócono uwagę delikatne zwiększenie presji inflacyjnej, jednak wskazano że luźna polityka pieniężna jest konieczna, aby doprowadzić inflację do celu. Prezes wskazała, że pomimo większych ryzyk niż szans dla wzrostu gospodarczego sytuacja uległa poprawie. Powiedziała też, że w Radzie panuje zgodność, co do skuteczności wprowadzonego we wrześniu tieringu (różnicowania stopy depozytowej). W EBC rozpoczęto zapowiadany przegląd strategii, który ma potrwać cały rok i dotyczyć instrumentarium polityki pieniężnej, polityki komunikacyjnej, zatrudnienia i włączenia zmian klimatycznych i ochrony środowiska do polityki EBC.
FED na swoim posiedzeniu jednomyślnie po raz drugi z rzędu pozostawił przedział głównej stopy procentowej 1,5 – 1,75%. Wydłużono okres operacji skupu bonów skarbowych do 2Q i operacji rep co najmniej do kwietnia. Warte uwagi było wskazanie na umiarkowany, a nie jak wcześniej silny wzrost wydatków gospodarstw domowych oraz podkreślenie, że bieżąca polityka doprowadzi inflację do celu(wcześniej było, że będą to okolice celu). Wskazuje to, że FOMC niecierpliwi się brakiem powrotu inflacji do 2%. Powell wskazał , że są fundamenty do ostrożnego optymizmu, szczególnie po podpisaniu umowy handlowej, a polityka FED nie prowadzi do przegrzania się gospodarki. W FED również trwa przegląd strategii, który wyniki poznamy w połowie roku. Rynek na dzień posiedzenia dyskontuje część obniżki stopy w drugiej połowie roku, co jest możliwe gdyby w gospodarce USA groziło dalsze spowolnienie. W przeciwieństwie do EBC FED ma tutaj dużo większe możliwości.
Wraz z końcem stycznia formalizuje się Brexit. Ze względu na okres przejściowy do końca 2020, jedyną zmianą będzie utrata stanowiska na forum Unii. Od lutego otwiera się półroczne okno negocjacyjne, podczas którego strony muszą ustalić jak będą wyglądały relacje handlowe od początku 2021 roku. Tak więc, prawdziwa praca po obu stornach dopiero przed nami.
Na krajowym podwórku w styczniu poznaliśmy odczyt CPI za grudzień, który całkowicie zaskoczył rynek. Zaraportowana dynamika 3,4% vs. oczekiwane 2,8% przyczyniła się do mocnego wzrostu rentowności polskich obligacji. Na ten odczyt wysoki wpływ miała dynamika cen żywności (7%), czy silny wzrost cen usług transportowych i ubezpieczeń.
Po tym odczycie oczekiwania na wskazani inflacji CPI za styczeń podniosły się i nikogo nie zdziwi przebicie w styczniu górnych widełek celu inflacyjnego, a nawet 4%. Pytanie raczej pozostaje na jak wysoki odczyt przygotowani są uczestnicy rynku.
Dzień po odczycie inflacji posiedzenie miała RPP, która bez zaskoczenia rynku nie zmieniła poziomu stóp, ani retoryki po raz kolejny podkreślając przejściowy charakter wzrostu inflacji. Prezes Glapiński stwierdził na konferencji, że jego zdaniem stopy utrzymają się na stabilnym poziomie do końca jego kadencji. Podkreślono także, że inflacja ma charakter podażowy i działania RP nie mają wpływu na ceny administracyjne, jak podwyżki cen energii, śmieci, czy akcyzy na alkohol. Najwyższe odczyty inflacji będą w 1Q 2020, a następnie inflacja będzie spadać w kierunku celu inflacyjnego. Na posiedzeniu pojawił się zarówno wniosek o podwyżkę, jak i obniżkę stóp. Oba bez szans na jakiekolwiek powodzenie. Rok 2020 będzie kolejnym rokiem statusu quo w RPP.
W 2019 roku gospodarka urosła o 4,0%. co jest wynikiem rozczarowującym (cons. 4,2%). I oznacza, że w 4Q polska gospodarka wzrosła zaledwie około 3%. Pozytywnie zaskoczyły inwestycje prywatne, a największym kontrybutorem była konsumpcja, która wzrosła jednak poniżej prognoz i budzi pewne obawy, co do wzrostu w przyszłym roku. Prawdopodobnie spadły też inwestycje publiczne. Niższa niż oczekiwana dynamika PKB będzie wspierała brak reakcji RPP na wyższe odczyty inflacji.
Jak wspomnieliśmy w styczniu, a tak naprawdę w drugiej połowie miesiąca doszło do istotnego spadku rentowności na rynkach bazowych. Rentowność amerykańskiej 10-latki spadła z 1,92% do1,51% a jej niemieckiej odpowiedniczki z -0,19% do -0,43%. Rentowność polskiego benchmarku miesiąc do miesiąca się prawie nie zmieniła 2,14% koniec stycznia vs. 2,12% na koniec grudnia, ale po odczycie CPI przejściowo była na poziomie 2,34%.
W styczniu Ministerstwo Finansów przeprowadziło dwie aukcje sprzedaży obligacji. Na pierwszej sprzedano obligacje za 5 mld zł przy popycie 7,16 mld zł. Na drugiej popyt przekroczył 10 mld zł, a sprzedano skarbówki za 6 mld zł. Największe zainteresowanie skupiło się na 5-letnich obligacjach stało i zmiennokuponowych. Ministerstwo Finansów podało, że na koniec stycznia prefinansowane jest około 62% potrzeb pożyczkowych na rok 2020, a na rachunkach budżetowych jest około 53 mld zł. W lutym odbędą się dwie aukcje zamiany 6 i 20 dnia miesiąca.
Grzegorz Zatryb, CIO, zarządzający funduszami
Mateusz Roda, zarządzający funduszami
Skarbiec TFI
Nota Prawna dotycząca informacji publikowanych na Blogu KupFundusz.pl
Podziel się na:
Rozpocznij dyskusję
Komentarze (0)